Słynna orkiestra kameralna Capella Bydgostiensis zagrała po raz pierwszy w Łomży. Cenieni na całym świecie bydgoscy kameraliści uświetnili swym koncertem tegoroczną edycję Międzynarodowego Festiwalu Kameralistyki Sacrum et Musica. W kościele Krzyża Świętego wykonali pod dyrekcją Macieja Wierzchonia przede wszystkim utwory barokowych mistrzów. W roli solistów zaprezentowali się sopranistka Katarzyna Jaracz i trębacz Tomasz Gluska, oczarowując licznych słuchaczy choćby ariami koncertującymi Jerzego Fryderyka Haendla.
Capella Bydgostiensis brała już udział w festiwalu Sacrum et Musica, ale przed pięcioma laty zagrała przed ostrołęcką publicznością pod batutą Jana Miłosza Zarzyckiego i z wybitnym saksofonistą Pawłem Gusnarem. Tym razem, ku uciesze lokalnych melomanów, bydgoska orkiestra wystąpiła w Łomży, prezentując nie tylko swe niebagatelne umiejętności, ale też bardzo urozmaicony program. – Właściwie zostałem zaproszony do poprowadzenia tego koncertu w ostatniej chwili – mówi Maciej Wierzchoń. – Program to nie był więc mój wybór, ale miałem na niego jakiś wpływ i dobrze się w nim odnalazłem – szczególnie, że te arie Haendla są po prostu niesamowite, piękny jest Corelli Concerto grosso – to prawdziwe perełki.
Oparte na współbrzmieniu partii sopranu i trąbki arie: „Let The Bright Seraphim” z oratorium „Samson” oraz „Eternal Source Of Light Divine” na cześć królowej Anny nie były jedynymi arcydziełami muzyki wokalno-instrumentalnej w programie koncertu, zabrzmiały też bowiem „Ave Maria”przypisywane Giulio Cacciniemu, ale tak naprawdę napisane przez XX-wiecznego kompozytora rosyjskiego Władimira Fiodorowicza Wawiłowa oraz Kantata „Jauchzet got in allen landen” BWV 51 Jana Sebastiana Bacha.
– Kiedy śpiewam w kościele, to samo miejsce powoduje, że klimat jest wzniosły – mówi Katarzyna Jaracz. – Akustyka kościelna sprzyja też śpiewaniu tych arii, ponieważ są to bardzo trudne utwory. – Szczególnie to „Jauchzet...” jest trudne, które graliśmy na końcu – dodaje Maciej Wierzchoń. – Okropnie trudne dla śpiewaków, ponieważ Bach pisał na głos tak, jakby pisał na instrument, nie brał więc pod uwagę pewnych ograniczeń – tutaj brawa za odwagę dla Kasi!
Tomasz Gluska brylował z kolei w uroczystym „Te Deum” Marca-Antoine'a Charpentiera, pięcioczęściowym Concerto grosso op.6 nr 8 Arcangelo Corelli'ego oraz słynnej suicie na trąbkę i orkiestrę „Muzyka na wodzie” Haendla. Publiczność nie szczędziła więc artystom braw i owacji, dzięki czemu doczekała się bisu, a cały koncert był jednym z najciekawszych wydarzeń tegorocznego festiwalu Sacrum et Musica.
– Było bardzo fajnie! – ocenia Maciej Wierzchoń. – Już trzeci raz pracuję z tą orkiestrą i jest ona naprawdę znakomita, co potwierdza choćby fakt, że grali w Filharmonii Berlińskiej. Wspaniale mi się z nimi pracuje: idą za ręką, słuchają, a orkiestry nieczęsto młodych dyrygentów słuchają – z tą orkiestrą można naprawdę coś fajnego zrobić, tym bardziej z takimi solistami, a z Kasią Jaracz miałem dziś okazję współpracować pierwszy raz, co też warto podkreślić.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk